Dawno dawno temu za górami, za lasami, za wieloma jeziorami i rzekami znajdowało się pewne bardzo dobrze rozwijające się królestwo, jego liczne ziemie pełne były wszystkiego co było ludziom potrzebne do życia jak i rozwoju. Na samym jego czele stała niezwykłej urody królewna o zielonych jak młoda trawa oczach, włosach w kolorze łanów zboża, skórze delikatnej niczym jedwab i słodkim jak dzbanuszek miodu uśmiechu, jednak nie te wszystkie cechy ciała czyniły ją niezwykłą. Księżniczka zasłynęła z niezliczonych pokładów inteligencji którą chciała obdarować całe swoje królestwo za pomocą dobrze obmyślonych praw, obowiązków, nakazów, zakazów oraz podatków. A wszystko to aby mieszkańcom jej ziem żyło się dobrze, bezpiecznie i przede wszystkim sprawiedliwie.
Rycerze, damy dworu i królewscy doradcy każde nowe prawo przyjmowali z ogromnym szacunkiem oraz radością gdyż widzieli w swojej pani źródło bezinteresownej pomocy i dobroci jakim w rzeczywistości była. Niestety prosty wiejski lud rolnicy, chłopi, handlarze zbożem i wszelaką żywnością, wiejscy medycy i wytwórcy ubrań butów oraz prostej biżuterii w szczególności wiejska rada uczonych czyli chłopów którzy w niewielkim stopniu umieli czytać i pisać mieli do każdego nowego prawa, zakazu czy podatku swoje odrębne zdanie zawsze bardzo krytyczne wobec nazwijmy to polityki prowadzonej przez cały zamek a co za tym idzie młodej księżniczki. Królewna nie zraziła się jednak ich postawą i z każdą nową ustawą zjawiała się w wiejskiej gospodzie aby wytłumaczyć swoim ludziom dlaczego zmiany które wprowadza są tak ważne. Oczywiście nikt nie chciał słuchać księżniczki i tego co ma do powiedzenia co często kończyło się interwencją jej przybocznych rycerzy.
- Co ty wiesz księżniczko o życiu... całe swoje spędziłaś w królewskich komnatach a nie tak jak my na polu czy targu - odezwał się jeden z rolników
- Znasz tylko kolorowe suknie, bale i miękkie, jedwabne poduszki.... nie zaznałaś nigdy pracy tak cięzkiej jak nasza - głos handlarki rozległ się echem po gospodzie
Nikt nie zliczy ile razy takie obelgi trafiały do uszu niewinnej dziewczyny która dobro swych ludzi stawiała ponad wszystko inne. Ludzie machali lekceważąco ręką i wychodzili głośno trzaskając drzwiami małej wiejskiej gospody i tak zawsze pięknej księżniczki zostały słuchać tylko dzieci, w których dziewczyna widziała nadzieję swojego królestwa. Zasiadała przed nimi i opowiadała bajki które jej opowiadali rodzice gdy sama była jeszcze dzieckiem, o dzielnych księżniczkach i czasem strachliwych rycerzach, o dobrych smokach i wesołych trollach ale też snuła opowieści o tym że każdy może być kim tylko chce bez względu na to czy urodził się we wsi na między łanami zboża czy w zamkowych komnatach. Bo nie określa nas pochodzenie czy zasobność sakiewki ale to jakie mamy cele i ambicje dlatego nawet córka chłopki może stać się damą dworu a syn rolnika dzielnym rycerzem.
Oczywiście to również nie podobało się to prostej wiejskiej społeczności, bali się oni że to dziwne księżniczkowe bajanie sprawi że ich dobrze wychowane dzieci jak sami twierdzili będą kimś w rodzaju ich panującej królewny, dość osobliwej, cudacznej i według wielu po prostu głupiej. Sama księżniczka dziwiła się postawą swoich poddanych i brakiem jakiegokolwiek zainteresowania tym co robi dla całego królestwa. Doradcy również rozkładali ręce zupełnie nie wiedząc jak przemówić do prostego, wiejskiego ludu który ślepy była na jakiekolwiek możliwości rozwoju. Księżniczka jednak swojej misji nie przerwała i nadal próbowała znaleźć nić porozumienia z swoim ludem pragnąc jedynie ich nieprzerwanego szczęścia.
Nawet kiedy wyszła za mąż za niezwykle szanowanego księcia wiejska społeczność wytykała ją palcami i ubolewała nad losem przystojnego młodzieńca gdyż bali się że jemu też będzie opowiadać baśni o rzeczach dla prostego ludu nie stworzonych. Jednak księże popierał swą żone w każdym względzie i razem z nią wprowadzał nowe prawa, nakazy, zakazy i podatki ku niezadowoleniu całej wsi. Księżniczka dalej tłumaczyła w wiejskiej gospodzie jak widzi świat i że to co robi jest podyktowane największą dbałością i troską o całe królestwo. Narodziny królewskiej córki wcale nie poprawiły ich stosunków, ludzie z wsi bali się na kogo wyrośnie maleńka królewna otoczona dziwnym bajaniem jej matki, patrzyli w zamkowe okna rozmyślając czy aby tutaj między łanami zbóż nie było by jej lepiej. W tym czasie młodymi dorosłymi stały się dzieci które za młodu słuchały teraz już królowej, dzięki jej opowieściom zaczeły inaczej postrzegać świat i tak między innymi córka rolnika została jedną z pierwszych kobiet rycerek armii należącej do królowej a syn handlarza warzywami dostał miano królewskiego doradcy do spraw odzieży. A maleńka królewna poszła w ślady swej matki aby głupota nauczyła się otwierać drzwi mądrości.
Patrząc na to królowa nadal uczyła prosty wiejski lud choć dobrze wiedziała że głupiec mądrości drzwi nie otworzy gdyż nie wie że trzeba klucz przekręcić i klamkę w dłonie pochwycić aby weszła. I taki z tej bajki jest właśnie morał, co głupiemu po rozumie jak go nie ma, mam nadzieję że baśń się podobała i coś z niej wyciągnięcie.
Do następnego Wasza
PrincessRoselie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz